Geoblog.pl    Lejdis    Podróże    Europa (Niemcy, Szwajcaria, Francja, Czechy) 2011    Chamonix-Mont-Blanc i Aiguille du Midi
Zwiń mapę
2011
02
sie

Chamonix-Mont-Blanc i Aiguille du Midi

 
Francja
Francja, Chamonix-Mont-Blanc
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1322 km
 
Niedziela, dzień leniwy, więc czas nadrobić zaległości blogowe. Pisanie bloga to wcale nie łatwa sprawa, zwłaszcza przy tak intensywnym programie, jaki sobie wymyśliłyśmy i konsekwentnie realizujemy. Cisza, spokój, za oknem ściana Alp - doskonałe warunki do pracy ;-)

Wtorek, 2 sierpnia, dzień przeze mnie osobiście chyba najbardziej wyczekiwany z całej naszej wyprawy - jak mówię: wisienka na torcie naszych wakacji: słynne Chonix i wyjazd kolejką na Aiguille du Midi (3842 m n.p.m.). Jeszcze długo przed rozpoczęciem wyprawy miałam w biurze na ścianie powieszone zdjęcie tej wspaniałej góry, o której istnieniu, żeby było ciekawiej, nie miałam pojęcia dopóki nie rozpoczęłyśmy planowania i dopóki Ania nie pokazała mi swoich zdjęć z poprzedniej swojej wyprawy w to magiczne i naprawdę transcendentne miejsce...

Wyjeżdżamy dość wcześnie, przed 9, zaopatrzone w ciepłe rzeczy, mimo że środek lata i wakacji. Prognoza pogody sprzyja, zarówno na dole w Chamonix, jak na samej Górze, gdzie temperatura wg prognozy sięgnie aż 5 stopni przy ostrym słońcu i niemal bezchmurnym niebie. Ruszamy, znów droga, muzyka i my. Genewę pokonujemy bez większych problemów i już za mostem Mont-Blanc, na jezdni dostrzegamy wielki biały napis - CHAMONIX. Pogodna piękna, tuż za Genewą, przekraczamy granicę szwajcarsko-francuską i wjeżdżamy w tereny podnóża Alp - widoki zapierają dech w piersiach, a to zaledwie ułamek tego, co czeka nas w Chamonix.

Dojeżdżamy sprawnie (przy okazji uczę się od Ani oznaczeń kierunków po francusku), wśród gór, z prawej strony jęzor lodowca wydaje się bezczelnie wdzierać do miasteczka. Danusia, jak to w górach, odpływa do swojej wewnętrznej samotni myśli (nie)poskładanych, ale wiemy że jest z nami, bo raz po raz słyszymy tylko moje ulubione "cudnie" :-) Mnie też, nie powiem, emocje się udzieliły i kiedy czuję to absolutnie niepowtarzalne uczucie, kiedy spełnia się marzenie, czuję się jak w niebie, którego za kilka chwil prawię dotkniemy.

Parkujemy i przez malownicze miasteczko, jakim jest Chamonix, przechodzimy do dolnej stacji Aiguille du Midi, gdzie widząc w kolejce bez mała z tysiąc osób, miny nam nieco rzedną, ale w końcu nie po to przejechałyśmy tyle tysięcy kilometrów, żeby odpuścić. Stajemy w kolejce i polskim zwyczajem zastanawiamy się, co można zrobić, żeby w tej kolejce nie stać hehe Posyłamy Anię na rekonesans, a same z Danusią dzielnie pilnujemy naszego miejsca w kolejce - w końcu dwie czy trzy godziny stania to nic w porównaniu z wrażeniami, jakie czekają na na górze :-) Dosłownie po 10 minuta Ania wraca cała uśmiechnięta z biletami i numerami naszego wagonika, z satysfakcją stwierdzając, że w zasadzie to ona nie ma pojęcia do czego ta kolejka, skoro ona poszła a pod kasami było tylko 5 osób do 5 kas, to ona sobie podeszła i kupiła bilety. Hmmmm... Ułamki sekund zastanawiamy się, co jest nie tak, ale z kolejki nie decydujemy się wyjść, pomimo że mamy już bilety. Myślimy, że może to kolejka do wejścia do wagoników, ale coś nam się nie zgadza, bo po jaką cholerkę stać w takim ogonie, skoro każdy dostaje numerek wagonika, który wywiezie go na szczyt??? Lejdis decydują: Daga, idź do informacji i się dowiedz co i jak. No więc idę. Stoję w kolejnej kolejce i kiedy wreszcie nadchodzi moja kolej, pytam Pani w okienku piękną angielszczyzną, czy musimy stać w tej wielgaśnej kolejce, jeśli mamy już bilety. Pani patrzy na mnie jak na kosmitę i mówi, że "ofkors not". Ja i Ania, która do mnie dołączyła, egzaltujemy się radośnie faktem, że ominie nas kolejka. Wołamy do Danusi, żeby wyszła z kolejki, bo "ja nie wiem, po co oni w niej stoją" i idziemy na kawę bo nasz wagonik odejdzie za półtorej godziny. Kiedy wracamy, kolejka jest jeszcze większa i faktycznie pięć kas i pięć osób, a cała reszta czeka grzecznie w kolejce, która zaczyna się jakieś 2 metry od kas. Niemal jednocześnie wybuchamy śmiechem i szalenie trudno nam go opanować. Zdajemy sobie sprawę, że Ania tak zapatrzona w pięć kas i pięć osób, nie zauważyła, że właśnie TA WIELKA KOLEJKA była do kasy, a ona nie zrobiła nic innego, jak tylko zignorowała nieświadomie kolejkę i zdobyła bilety bez oczekiwania :-))) Śmiechu nie ma końca, zwłaszcza, kiedy Ania roztropnie stwierdza, że gdybyśmy jej kazały iść bez kolejki (jednym słowem wepchać bezczelnie!), świadomie nie umiałaby tego zrobić :-)))

Emocje coraz większe, wsiadamy wreszcie do wagonika i ruszamy. Ja chojrak, tracę na chwilę pewność kiedy kolejka szybko rusza w górę. Nogi mam jak z waty... Ale widoki są coraz bardziej oszałamiające z każdym metrem w górę! JEST PIĘKNIE! W zasadzie żadne słowa nie są w stanie oddać i opisać tego, co się widzi i co się czuje w drodze na taaaaką górę. W połowie przesiadka, już prawie na wysokości granicy śniegu. Wsiadamy do drugiej kolejki i dalej w górę. Uszy zatka niesamowicie, widać, że niektórzy coraz szybciej oddychają. Wreszcie u celu!!! Zewsząd słychać OCHY i ACHY, ogólna radość, którą i my podzielamy :-))) Wyjeżdżamy windą wyrytą w górze na sam szczyt szczytów i ... nie wiem, co napisać, żeby Wam przybliżyć choć trochę to, co tam widać. Nie umiem, zobaczcie zdjęcia. Ale jeśli mam wskazać miejsce, gdzie każdy powinien choć raz w życiu być, to z całym przekonaniem powiem: Aiguille du Midi !!! TRANSCENDENCJA :-) Kiedy z dolnego tarasu dzwonię do Mamuśki, żeby się pochwalić że już jestem, emocje biorą górę i ryczę jak bóbr, ze szczęścia. Jestem szczęśliwa absolutnie, podwójnie, kiedy patrzę na Anię i Danusię, jak wylegujemy się w słońcu na tarasie, a wokół śnieg :-)))

Życie jest absolutnie piękne i nigdy nie dam, choć chyba śmiało mogę powiedzieć w imieniu naszej trójki, że nie damy sobie wmówić, że jest inaczej. Dla takich chwil warto żyć !!! :-)

Po zjeździe w dół, spacerujemy jeszcze po Chamonix, głównie po sklepach - Dana ma nieustający maraton poszukiwania okularów słonecznych ;-) Co ciekawe, świetne ceny na ubrania i akcesoria zimowe, narciarskie. Okazyjnie kupiony softshell i pocztówki to moje pamiątki z Chamonix :-) I wspomnienia, te najważniejsze pamiątki, które już na zawsze zostaną w serduchu :-)))
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2011-08-07 17:10
Pięknie opisany dzień - czuje się olbrzymią radosć i szczeście !!! . Z wielką przyjemnością przeczytałam - pozdrawiam i życzę dalszych cudownych wrażeń .
Szerokiej i szczęśliwej drogi !!!
 
mirka66
mirka66 - 2011-08-07 20:32
Tak,nic nie jest w stanie opisac tego co widzi sie z Aiquilla du Midi.Bylam tam jakis czas temu.Czy bilety sa drogie jak dwa lata temu?
 
mirka66
mirka66 - 2011-08-07 20:32
Tak,nic nie jest w stanie opisac tego co widzi sie z Aiquilla du Midi.Bylam tam jakis czas temu.Czy bilety sa drogie jak dwa lata temu?
 
 
Lejdis
Lejdis
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 12 wpisów12 10 komentarzy10 63 zdjęcia63 0 plików multimedialnych0