Do Saint Genis Pouilly docieramy koło 19. Checkinujemy się w hotelu i choć padnięte nieco, wskakujemy pod prysznic, dzięki któremu czujemy się jak nowonarodzone.
Wieczorem świętujemy 30-ste urodziny Zosi - właściwie 50 minut po północy składamy życzenia, jest szalenie miło i sympatycznie. Lasagne przepyszna. Dobre towarzystwo, dobre wino i dobre jedzenie - czego można chcieć więcej? ;-) Zosia i Øystein sprawiają mi niespodziankę i dostaję pierwsze życzenia i prezent na moją 30-stkę :-)
Po baaaaardzo długim dniu padamy w naszym czasowym francuskim domku niemal jak muchy z postanowieniem, że niedzielę spędzimy leniwie.